Jak wszyscy widzą przyszła wiosna, a wraz z nią wielka pobudka Lipstickonthemap. Mam świadomość, że nie było mnie strasznie długo. W związku z tym niesamowicie Wam dziękuję, że czekaliście, aż się ogarnę i pozbieram, że motywowaliście do dalszej pracy, nawet że krzyczeliście, żeby zadziałać motywująco. Dziękuję z całego serca.
Zauważyłam, że o niebo ciężej jest mi się zabrać do postów, jeżeli z góry założę, że będą długie. Zatem Wielki Test Tuszy nie będzie miał tak jak przewidywałam dwóch części (tutaj możesz znaleźć część pierwszą) tylko MILIJONY części! Dzisiaj pokażę Wam tusze, których ostatnio najczęściej używam. Do zdjęć wykorzystałam moją niezastąpioną modelkę Magdalenę .
Pierwszym tuszem jest Bad Girls Ingrid. Po pierwsze to o dziwo polska firma! Zawsze się na maksa jaram, jak okazuje się, że polska firma robi dobre kosmetyki. Ten dokładnie taki jest: pogrubia rzęsy, rozdziela je i odbija u nasady. Dodatkowo przez cały dzień utrzymuje się na rzęsach, nie obsypuje się i nie ściera. Kosztuje około 11 zł, więc warto mieć go po prostu pod ręką. Kolejnym plusem jest to, że można kupić go przez internet tutaj. Więcej informacji możecie znaleźć na fp Verony na Facebooku :).
Kultową wręcz pozycją jest tusz Great Lash Maybelline (ok. 13 zł). Wszystkie gwiazdy i , co najważniejsze ich makijażyści, kochają ten tusz. Po pierwsze dlatego, że niczego nie udaje, nie kreuje się na drogi kosmetyk. Jest dokładnie taki, jaki powinien być tusz i robi to, co powinien robić tusz. Maluje rzęsy, nie skleja ich, delikatnie wydłuża. Ma małą szczoteczkę, która bez problemu dotrze do każdego, nawet najmniejszego włoska. Stanowczo jeden z moich faworytów.
Tusz Noir Couture Mascara Givenchy (ok. 140 zł) delikatnie mnie rozczarował. Maluje rzęsy na głęboki czarny kolor, pogrubia je, delikatnie wydłuża. Jednak przez wymyślną trzykomorową szczoteczkę nabiera zbyt dużo tuszu i niesamowicie skleja rzęsy. W związku z tym malowanie ich trwa wieczność, bo najpierw malujemy rzęsy, a potem wyczesujemy z nic nadmiar tuszu. Stanowczo dla cierpliwych.
Tusz Full Exposure Smashboxa (ok. 95 zł) jest niezastąpiony. Stosuję go na wszelkie większe wyjścia, rozmowy kwalifikacyjne i romantyczne randki :). Ma OGROMNĄ szczoteczkę, która doskonale pogrubia rzęsy, wydłuża rozczesuje, a co zadziwiające maluje nawet najmniejsze z nich, schowane w kącikach oka. Jest niesamowicie wydajny, mam go od roku i nie wysechł, dalej dzielnie mi służy. W ciągu dnia sprawia się idealnie, nie obsypuje się, nie zbiera w kącikach oka. Stanowczo mogę go polecić każdej z Was. Wiem niestety, że kosztuje niemało, ale WARTO w niego zainwestować. Z ręką na sercu!
Na koniec mogę dodać, że mam nadzieję, że nie zapomnieliście o Lipstickonthemap na Facebooku? Zawsze jak zbyt długo nie będzie się pojawiał wpis to tam możecie na mnie krzyczeć i dodawać motywacji i weny :).