wtorek, 14 października 2014
W krainie czarów
To będzie dość osobiste wyznanie. Początkowo miałam zamiar Was przepraszać za nieobecność i brak nowych wpisów. Potem stwierdziłam, że to w sumie ja tworzę blog, a nie blog mnie. Oczywiście jest to pewne współdziałanie, ale ostatnio moje życie zostało zupełnie zdeterminowane przez inne kwestie. Już w ten piątek bronię pracę magisterską, więc mam masę nauki i mnóstwo papierków do wypełniania. Czy wiecie, że już nie zadaje się pytań z pracy? A wręcz zadaje się je jedynie wtedy, gdy zachodzi obawa, że nie została napisana samodzielnie? Czas się zmieniają. Poza tym zaczęłam szukać pracy i okazuje się, że nie jest to takie proste. Baaaa, jest to wręcz niesamowicie skomplikowane. Przechodziłam różne stadia psychiczne od euforii po załamanie. Ostatnio jednak coraz bardziej skłaniam się do opcji : a co gdyby tak wszystko rzucić i wyjechać do Australii? Czuje się trochę jak w jakiejś zamkniętej krainie czarów. Niestety nie jest tak łatwo od razu rzucić wszystko i wyjechać na to trzeba sporo przygotowań (spoko, czas i tak upływa, więc czemu nie wykorzystać go produktywnie przy planowaniu), ale potrzeba też nakładu kosztowego. Sprawa zaś jest prosta nie mam nawet minimalnej kasy, bo nie mam pracy. I koło się zamyka. Każdy kto mnie nie zna zastanawia się pewnie, czy jestem kolejną narzekającą dziewczyną, która się nigdzie nie ruszy. Nie! Stanowczo mówię temu nie! Faktycznie, teraz muszę jakoś poukładać swoje życie ( ktoś ma jakieś pomysły jak? ktokolwiek?). Marzenia jednak się spełniają, czasami tylko potrzebują czasu, żeby dojrzeć. Natomiast jeżeli masz na tyle siły, żeby czegoś zapragnąć, to masz też tyle siły, żeby to wykonać. I tego będę się trzymać. Jesteście ze mną?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Tyle pytań, rozterek - są takie etapy w życiu, ale trzeba je przejść :)
OdpowiedzUsuń