Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Coca Cola loves OPI

Dzisiaj będzie, przynajmniej jak dla mnie, post niesamowity - opisujący wspaniałą współpracę dwóch wielkich marek: OPI i Coca Coli. Dzięki temu powstała przepiękna kolekcja lakierów do paznokci. Lakierów specjalnie przedstawiać nie trzeba: pachną jak lakiery, schną jak lakiery OPI i trwałość mają równie standardową. Oczywiście różnią się kolorem, ale o dziwo każdy z nich zupełnie inaczej nakłada się na paznokcie, więc przedstawię Wam pokrótce każdego z nich. Z racji, że UWIELBIAM nazwy lakierów OPI, wszystkie je Wam przedstawię z pełnego imienia ;). Zaczynamy!


Główny bohater całej kolekcji to standardowa, coca-colowa czerwień. Zresztą nazywa się "Coca-Cola Red". Lakier nakłada się na paznokcie wyjątkowo łatwo. W celu uzyskania pełnego krycia wystarczy nałożyć jedną warstwę lakieru. Dla trwałości lepiej jednak pomalować płytkę dwa razy.



Następny jest produkt o wdzięcznej nazwie: "You're so vain-illa". I przyznam się szczerze, że niesamowicie podbił moje serce! To idealny kolor na lato podkreślający opaleniznę. Nazwałabym go kolorem kości słoniowej, taka przełamana biel z domieszką nude. IDEALNY! Do pełnego krycia płytki potrzebuje dwóch warstw, jednak tak jak wszystkie lakiery OPI bardzo szybko schnie, więc nie ma z tym najmniejszego problemu.



"Turn on the haute light" to typowy lakier imprezowy. Opisywałam Wam już inny srebrny lakier OPI tutaj, jednak ten znacznie się od niego różni. Jeżeli chcielibyście uzyskać efekt lustrzanych minxów, to stanowczo ten lakier taki nie jest. Ma natomiast multum maleńkich drobinek, które odbijają światło w każdym możliwym kierunku. Dostateczne krycie uzyskujemy już po jednym pociągnięciu pędzla, jednak dla pełnego efektu lepiej nałożyć dwie warstwy. Sam lakier natomiast podczas urlopu będzie idealny na pełne wrażeń wieczory!



Tak, wiem, już mówiłam, że mam innego ulubieńca z tej serii, ale prawda jest taka, że nie umiem się zdecydować na jeden kolor. "Sorry I'm fizzy today" jest również niesamowicie uroczy. Dobre krycie można uzyskać po jednej warstwie, zaś ja na tym zdjęciu dla lepszego efektu nałożyłam dwie. Sam kolor jest bardzo ujmujący - romantyczny, dziewczęcy, zwiewny.. Ah, te romantyczne, letnie wieczory...



Kolejną pozycją w kolekcji jest "Orange You stylish!". Mam wrażenie, że ten lakier jest hm.. poprawny. Nakładamy dwie warstwy i mamy delikatny spokojny pomarańcz na paznokciach. Bez szaleństw. Idealna pozycja do pracy w letnim, orzeźwiającym kolorze?



Natomiast lakier "Get cherried away" jest dla mnie zagadką. Takie połączenie fioletu z różem. Bardzo, bardzo dziewczęcy. Stanowczo należy nałożyć jego dwie warstwy, żeby wyglądał ładnie. Według mnie idealnie sprawdzi się na stopach, jednak jako podkreślenie zwiewnej, letniej kreacji może okazać się niezastąpiony.



"Today I accomplished zero" jest stanowczo wzorowany na Coca-Coli Zero. To niesamowite połączenie czerni i bordowego brokatu doda szyku każdemu. Konieczne jest nałożenie dwóch warstw i to dość grubych, aby drobinki równomiernie pokryły płytkę. Trzeba się przy tym sporo napracować, ale warto bo lakier utrzymuje się na paznokciach bardzo długo. Osobiście miałam nawet problem, żeby go zmyć. Oczywiście pomógł najprostszy sposób świata: zmywacz+waciki+kuchenna folia aluminiowa :).



Bardzo zaskakującą pozycją jest również "Green on the runway". Nazwałabym go kolorem... syrenim. Przypomina mi połyskujący ogon syreny. Sam jest taki sam: zastanawiający, niejednolity, niesamowicie opalizujący. Wygląda jak połączenie zieleni ze złotem. Konieczne jest nałożenie co najmniej dwóch warstw, jak nawet nie trzech ponieważ bardzo słabo kryje. Jednak trzeba mu przyznać, że jest niebanalny.




Natomiast lakier "A grape affair" będzie moim niesamowitym ulubieńcem jesieni. Mocny, dobitny, ciemny fiolet. Do pełnego krycia niezbędne są dwie warstwy. Warto jednak poświęcić paznokciom trochę czasu bo efekt końcowy jest niesamowity. Mocny i zwracający uwagę. Będzie idealnym dopełnieniem każdej, nie tylko wieczorowej, kreacji!



Mnie kolekcja ujęła bardzo. Mam wrażenie, że jest idealna na lato zwiewna i kobieca, a jednocześnie szykowna i wieczorowa. Nie potrafię się zdecydować na jednego ulubieńca.. Może mi pomożecie? Który kolor podoba Wam się najbardziej?










9 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Ale trafiłyście wszystkie trzy! Ja się akurat nie mogę zdecydować między czerwienią, nude, a różem :)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Ale trafiłyście wszystkie trzy! Ja się akurat nie mogę zdecydować między czerwienią, nude, a różem :)

      Usuń
  3. Ten uroczy róż skradł moje serce! Reszta mnie nie pociąga;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale trafiłyście wszystkie trzy! Ja się akurat nie mogę zdecydować między czerwienią, nude, a różem :)

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham czerwień, nude, róż i czarny z brokatem <3 do opalizujących nadal nie mogę się przekonać, a fiolet nie jest moim kolorem. Pomarańczka jest taka aż za bardzo zwyczajna - wolałabym ją w ostrzejszym, prawie neonowym wydaniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 4 ulubieńców jak na całą serię to i tak dobrze! :)

      Usuń