Na pierwszy ogień mojej oceny idą szminki Lancôme Rouge In
Love w kolorach 106M, 322M i 181N. Niestety posiadam jedynie testery, więc nie
mogę Wam pokazać jak pięknie wygląda opakowanie. Szminki mają wiele zalet.
Doskonale nawilżają usta. Naprawdę. Można pomalować nimi wysuszone wargi, a już
po chwili (nie oszukujmy się, dłuższej chwili) stają się one miękkie i
wygładzone. Kolejnym plusem jest szeroka gama kolorystyczna. Producent dzieli
je na trzy grupy: dzienne, koktajlowe i wieczorowe, dzięki czemu każda z nas
znajdzie swój odcień. Teraz jedna zasadnicza wada pomadek – trwałość. Makijaż
nimi wykonany jest piękny. Dzięki kremowej konsystencji kolor można dowolnie
stopniować. Dodatkowo ten niesamowity połysk na ustach… do pierwszej wypitej
kawy, albo zjedzonego posiłku. Niestety szminka nie należy do najtrwalszych.
Pozostaje na wszystkich powierzchniach: kubku, widelcu, a nawet kartce (na
szczęście ;)). Jeżeli jednak zależy nam
na efektownym wyglądzie, który bez problemu będzie można w dowolnym momencie
poprawić to szminka jest niesamowita. Efekty oceńcie same!
Oto po kolei nasze bohaterki: 106M, 322M i 181N. Tak natomiast prezentują się na ustach:
Osobiście uważam, że są bardzo fajne. Zarówno na co dzień, jak i od święta. Trzeba tylko pamiętać, żeby sprawdzać, czy makijaż pozostał na swoim miejscu ;))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz